Chcę Wam opowiedzieć o tym z nas, który ma najbardziej puste ręce.
Gdy wszyscy w tym adwencie zmierzają w szalonym tańcu do celu, którym dla jednych jest obfity stół, piękne dekoracje, prezenty, porządki i wiele innych czynności, które wydają się niezbędne – on trwa w bezruchu na sowim wózku I jak zwykle …. ma czas! To mnie nieustannie zastanawia, a to co jest efektem tej refleksji, wprowadza w lekkie zmieszanie. Ponieważ patrząc na obecność Zbyszka i jego puste ręce doświadczam objawienia o sensie tego wszystkiego co robimy. Nie oznacza to , że jednocześnie zwalniam i ja… A jednak, ten obraz noszę jak światło w mrokach grudnia, jak światło w adwentowych lampionach. Bo ZOBACZYŁAM, że ten, który nie ma nic – DOSTANIE WSZYSTKO!
Jak to się może stać? Zapyta ktoś. O tym właśnie jest nasza świąteczna opowieść…. Tam będzie dużo światła!
18 grudnia 2015