dscn5660 DSCN5740

Morskie opowiesci cz. III

Na bezchmurne niebo wpłynął zabłąkany obłoczek. Młody był chyba, bo każdą napotkaną mewę zaczepiał zasypując tysiącami pytań.
Nagle dostrzegł ślady stóp na plaży. Wzdłuż morza biegły obok siebie. Nie było widać gdzie zaczynała się ich droga, ani gdzie kończyła. Ślady były różne. I małe i duże. Obok śladu stopy człowieka pojawiały się ślady ptaków, czasem psa.
Obłok bardzo zaciekawiło o czym rozmawiają ślady podczas tak długiej drogi. Podpłynął niżej, by posłuchać. Jeden głos mówił: to my szybciej dojdziemy do celu, bo jesteśmy większe. Drugi na to: to niesprawiedliwe, my musimy się więcej napracować, bo jesteśmy mniejsze, a droga ta sama. Ale wam nie jest tak ciężko wydobywać się z grząskiego piachu, jesteście lżejsze – odpowiadał drugi. My jednak miałyśmy gorszy start, później wyruszyłyśmy w drogę….
Gdy ślady mijały stary konar , ten odezwał się do nich: nie ważne kto pierwszy dojdzie do celu – liczy się DROGA. Nie ważne jak szybko idziesz, lecz Z KIM. Nie ważne czy jesteś duży i silny, mały i kruchy, liczy się tylko – WIERNOŚĆ.
Obłok posłuchał i popędził w swoją stronę. Nie był już tym samym małym obłoczkiem. Był mądrzejszy o jedno spotkanie.

W Darłówku kwietniu/maju 2016 r.

DSCN5737

Morskie opowieści cz. II

Drzewa i morze nie mogły się zgodzić w kwestii, które z nich jest ważniejsze.

Morze mówiło: we mnie jest pokarm dla ptaków nadmorskich. Drzewa odpowiadały: ale to w nas mają dom.
Morze mówiło: to ja swoją pieśnią kołyszę ląd do snu i chowam w siebie zmęczone słońce.
Drzewa mówiły: ale to nasze korony Bóg czesze każdego dnia dając cień w skwarne dni wszelkiemu stworzeniu.

Morze mówiło: to po mnie wędrują dumne statki w daleki świat. A drzewa na to: z nas wzięły się ich maszty i burty. To my dajemy im życie.

I tak wiodły próżne spory raz po raz. Morze to przychodziło, to odchodziło zostawiając coraz więcej muszli i miodowych kropli bursztynu na swym brzegu. A drzewa? Drzewa gniewnie odchylały się od morza…. kłaniając coraz niżej swemu Stwórcy.

W Darłówku kwiecień/maj 2016 r.

1461508770699

Morskie opowieści cz. I

Nad brzegiem morza stanęła dziewczynka. Pomachała wesoło łopatką w kierunku białych fal i zawołała: Morze! Pobawmy się! A potem radośnie wskoczyła bosymi stopami w ciepły piach.
Przeszło wiele sztormów i nad brzegiem morza stanęła…. dziewczyna.
Jej długie włosy pieszczotliwie czesał wiatr. Podniosła głowę, przeciągle spojrzała na czarną toń po horyzont i wyszeptała: Morze, musimy pogadać… Potem samotna, pozwoliła poprowadzić się siostrom mewom przed siebie.
Minęło wiele, wiele sztormów i nad brzegiem morza stanęła stara kobieta. Zmęczonym, drżącym głosem wyszeptała : Morze, połóż mi proszę tę złotą ścieżkę na twoje wody, a pójdę nią…
A Morze słuchało….

W Darłówku kwiecień/maj 2016 r.

DSCN3791

Kiedy otworzą się nasze oczy….

Kolejny Wielki Post….
Niezmiennie wędrujemy od stacji do stacji, niosąc przed sobą krzyż i świece. Patrzę na Was z boku i widzę ludzi tak prawdziwych w rozważaniu męki Pana Jezusa. Nic nie udajecie. Sami w sobie niosąc Jego rany. Małe rany, no jasne, ale jednak.
I znowu tajemnica, że to nie jest tak jak widzimy ich! Że przyjdzie dzień, w którym nie poznamy ich! Dziś mali, na wózku, z jedną ręką słabszą od drugiej. Nigdy nie zajmą pierwszego miejsca. Nawet w kościele. Zawsze w cieniu sprawniejszych braci… Ale , wiem to! Przyjdzie ten dzień! Niedzielny poranek, w którym zawołają nas po imieniu, a wtedy OTWORZĄ SIĘ NASZE OCZY!

Wielki Post, marzec 2016

DSCN8298

Przyjaciel…. z zespołem Downa

Na początku nowego roku w mediach ukazuje się taka oto informacja: ,,Francja – 96 % dzieci z zespołem Downa jest zabijanych w okresie płodowym, po wykryciu tego schorzenia na drodze badań prenatalnych – informuje Thierry de la Villejégu, dyrektor generalny Fundacji im. prof. Jérôme Lejeune, słynnego genetyka, odkrywcy zespołu Downa.”
Wiadomość wstrząsająca zwłaszcza w kontekście kolejnego akapitu:,, Dyrektor Fundacji Lejeune dodaje, że obrona osób dotkniętych zespołem Downa jest sprawą bardzo pilną o życiowym znaczeniu. Wyjaśnia, że ludzie z tym rodzajem niepełnosprawności dobrze integrują się w społeczeństwie, są zdolni do pracy i pełnego rozwoju ich człowieczeństwa. Choć ich możliwości intelektualne są nieco obniżone, to cechuje ich bardzo silny rozwój życia emocjonalnego i zdolność do empatii, dzięki czemu realizują się w kontaktach międzyludzkich. „Cechuje ich na ogół wrażliwość serca, prostota i zaufanie” – stwierdza.”

Wiadomość wstrząsająca również dla mnie osobiście w kontekście, o którym opowiem: wczoraj odwiedziłam moich przyjaciół ze Śledziejowic. Łączą nas przede wszystkim więzi serca, z niektórymi braterstwo dusz. Zawsze ze wzruszeniem powracam do tego miejsca, w którym upłynęło kilka lat mojej młodości. Oni wtedy również byli młodzi i pełni energii ( co nie zawsze oznacza chęć wykonywania swoich obowiązków:)). Jak to w życiu. Idziemy razem, potem nasze drogi się rozchodzą. Wspaniale jest jeśli mamy możliwość powracać, by wypić wspólnie herbatę i pochylić nad sobą wzajemnie… Odwiedzając ich nieustannie staję wobec tajemnicy ich życia, które jest darem dla nich samych, ale również dla tak wielu ludzi, którym dane było towarzyszyć im jako asystenci lub po prostu przyjaciele… I ja należę do grona tych, którzy coś otrzymali bezcennego od nich właśnie. OD tych, którzy jak Karol, Agata i Cecylia – mają zespół Downa, a Ala i Jasiek inny rodzajniepełnopsrwnopści.
Jak to możeebyć, że ktoś ,,odgórnie” uważa, że ma prawo decydować o tym, czy życie takich ludzi jak moi przyjaciele jest gorsze?! Gorsze od czego, od kogo? – pytam.
Ja wiem, i wielu z Was to wie, że zespół Downa jest DAREM dla wszystkich nas. A definicja sprawności jest coraz mniej wyraźna. Wielu ludzi mających sprawne i silne ręce oraz wybitne umysły nie potrafi KOCHAĆ! A ci, o kórych życiu mówi się, że jest mniej wartościowe, ułomne, obciążone itd. – właśnie to potrafią najlepiej! Maja czas,cierpliowść, wyrozumiałość. Bezinteresownie uśmiechną się nie znając nawet twojego imienia,ani pozycji społecznej czy życiowej. Jesteś dla nich ważny, bo jesteś!

Mój głos jest wyzniem wiary, ze oni są ważni, bo są!

6 stycznia 2016 r.

DSCN1709

Puste ręce

Chcę Wam opowiedzieć o tym z nas, który ma najbardziej puste ręce.
Gdy wszyscy w tym adwencie zmierzają w szalonym tańcu do celu, którym dla jednych jest obfity stół, piękne dekoracje, prezenty, porządki i wiele innych czynności, które wydają się niezbędne – on trwa w bezruchu na sowim wózku I jak zwykle …. ma czas! To mnie nieustannie zastanawia, a to co jest efektem tej refleksji, wprowadza w lekkie zmieszanie. Ponieważ patrząc na obecność Zbyszka i jego puste ręce doświadczam objawienia o sensie tego wszystkiego co robimy. Nie oznacza to , że jednocześnie zwalniam i ja… A jednak, ten obraz noszę jak światło w mrokach grudnia, jak światło w adwentowych lampionach. Bo ZOBACZYŁAM, że ten, który nie ma nic – DOSTANIE WSZYSTKO!
Jak to się może stać? Zapyta ktoś. O tym właśnie jest nasza świąteczna opowieść…. Tam będzie dużo światła!

18 grudnia 2015

DSCN1467

Czas aniołów

W Adwent AD 2015 weszliśmy rozkołysani tańcem aniołów, który ćwiczymy każdego dnia. W prostych gestach, małych krokach ukryła się prawda o pięknie tamtej chłodnej nocy. Niebo się otworzyło i pozwoliło wypłynąć z niego światłu i muzyce. Najwyższy ukrył się w najmniejszym i najmniej godnym, z ludzkiego punktu widzenia , miejscu…
Chcemy Wam o tym opowiedzieć.
Bądźcie z nami!
To jest nasz czas. Czas aniołów.

2 grudnia 2015

zachód 2

Teologia bezbronności

Zachodzi słońce nad światem. Zbliża się zima. Może być długa. Będzie nam brakowało słońca, ciepła, śpiewu ptaków, cykania świerszczy w ciepłe wieczory…
A co przyniesie nadchodząca pora roku? Jesień przyniosła grozę terroru i nienawiści. Lęk przed szaleństwem. I to w imię Boga!
Bezbronność wobec tego co nieuniknione. Pór roku, wojny, która się rodzi z dobrobytu, ale i z braku poszanowania życia.
Nasze życie. Małe życie. Moje i moich przyjaciół spod skrzydeł aniołów. Jak nic nie znaczymy we współczesnym świecie… Jakże jesteśmy bezbronni wobec przepisów, paragrafów i siły silnych, tych którzy mają ,,władzę” rozdawania przywilejów i stanowisk. Nawet tam, gdzie byłoby miejsce dla nas właściwe i tak będziemy tylko tymi, którym się pomaga.
Mamy jednak coś czego nie mają inni. Tym co mamy jest słabość, a słabość jest bezbronnością. I do niej to przychodzi Pokój Boga. To ten czas, czas Adwentu jest naszym świętem. Nadchodzi i ukryje się w dłoniach tego, ,,który nie ma nic”.
Kto nadchodzi? W kim się ukryje? Oto zapowiedź historii, którą chcemy Wam opowiedzieć już w styczniu.
A będzie to: ,,JEGO IMIĘ”.

17 LISTOPADA 2015

kwiaty

Non omnis moriar!

Moja córka Weronika ma 16 lat. I śpiewa piosenkę o swoich rówieśnikach, których życie jakże odległe od naszego! ,,Dziewczyno z granatem w ręce, dziewczyno w zielonej sukience. Warszawa się broni, walka trwa. O wolność, o honor, o kraj!”
Gdyby nie Wasza ofiara, powstańczy zryw, młodzieńczy zapał, nie byłoby dziś nas w tym samym miejscu, w którym jesteśmy. Gdyby nie bohaterstwo zwykłych ludzi, ofiarność prostych żołnierzy, powstańców wszystkich powstań, nie byłoby nas. A dziś moja córka w wolnym kraju, mając 16 lat może o Was śpiewać! I składać Wam hołd. Białoczerwona wstęga naszych wspomnień i wzruszenie, gdy chwyta za gardło jest hołdem dla Was, bezimiennych bohaterów i ofiar wszystkich wojen i walk o naszą wolność. Wasze życie zdmuchnięte jak płomień świecy, jak zerwany za wcześnie polny kwiat, który nie zdążył w pełni rozwinąć barwnych płatków, jak białe kwiaty jabłoni, którym nie było dane pędzić z wiosennym wiatrem, gdy zawołał, bo ścięto przedwcześnie gałąź…. Nie całkiem umarliście! Bo żyjecie w nas: Basiu, Jadwigo, Aniu, Weroniko, Kasiu, Zosiu i Stefanio. Jasiu, Krzysztofie, Kamilu, Macieju, Tadeuszu, Adamie, Karolu, Miłoszu… Wasze kości już są prochem, ale duch zwyciężył nicość i bezsens zła, wojny i strachu. Wasz duch zwycięża, gdy słucham Waszego głosu ukrytego w pieśni dziewczyny takiej jak Wy, sprzed lat.

Non ominis moriar, jak mówił poeta, i prawdą jest to – nie całkiem umarliście. Żyjecie w nas!

Na dzień odzyskania Niepodległości 11 listopada, byśmy poczuli jak smakują słone łzy na dźwięk słowa WOLNOŚĆ.