Pan Bóg stanął nad urwiskiem spadającym ostro wprost do morza. Niebo było czarne i złe. Chmury kłębiąc się kładły się cieniem na wzburzonej wodzie. Świat był ciemny i nieprzyjazny. Wiatr huczał i giął nadbrzeżne, małe drzewka do ziemi. Nie, nic nie zapowiadało zmiany w pogodzie.
Pan Bóg patrzył w dal. Wypatrywał kogoś? Czekał na coś?
….
Nagle słońce rozdarło niebo. Pierwszy promień złota wpadł wprost do czarnej głębi, a potem było już coraz jaśniej i jaśniej.Ciszej i ciszej. Słońce całe już przedarło się przez ciemne kłęby wrogich chmur. Blask ugłaskał spienione fale, uciszył groźny wiatr, przywrócił kolor światu, wyłowił nieśmiały świergot ptaków w niedalekim lesie.
Pan Bóg patrzył. I rzekł: ,,stało się, MONIKA przyszła na świat”. I uśmiechnął się.
Dla Moniki w dniu imienin
4 maja 2015