Rumin ikona.JPG 13

Przeszli przez życie….

dobrze czyniąc.

Oby każdy z nas kiedyś usłyszał te słowa!

Byliśmy w Częstochowie. Kolejny raz przemierzając tę samą drogę. Zatopieni w prostej modlitwie Godzinkami i starymi bardzo pieśniami maryjnymi. Potem różaniec, droga krzyżowa na wałach. Powoli. Naszym rytmem. Krok za krokiem. Przeszliśmy wśród zebranego tłumu bractwa różańcowego. Przeszliśmy wśród nich jak czysty strumień, który wypłynął z pękniętej skały. Jak inne są twarze moich podopiecznych od tych, które nas otoczyły! Oczy niektórych zdumione, pytające, zamknięte usta, w dłoniach kurczowo różaniec.. Także dzieci Boga, też wierni chrześcijanie. Jakże inni od tych najsłabszych, najmniejszych wśród braci…
Przeszliśmy dobrze czyniąc, nie złorzecząc nikomu, a modląc za wszystkich.

To była dobra lekcja religii. W plenerze.

PS. Niech nas prowadzą i strzegą na wszystkich naszych drogach nasi Aniołowie Stróżowie!

W dzień Aniołów Stróżów , 02.10.2015 r.

blog 2

ŚWIĘTE HISTORIE – MONIKA N.

Zmierzch zapadał szybko. Jesienne ciężkie, chmury kładły się na ziemię. Wraz z mrokiem nadchodziła burza. Jak bardzo nastrój zagniewanego nieba i zatrwożonej ziemi pasował do jej serca tamtego dnia!
Jak długo jeszcze i dokąd mnie pędzić będzie niewiadome? Gdzie jest ta ziemia, w której ukojenie znajdą moje pragnienia. Gdzie oni są? Ci których mam kochać na zawsze i do końca?
A pytań było więcej. Z każdą kroplą ciężko spadającą na ziemię pękało w sercu jedno pytanie. W nich wiele goryczy. Bo jak długo trzeba iść, jak bardzo błądzić, jak wiele poświęcić , by znaleźć skarb?

W maleńkiej wiosce, na skraju stuletniego boru siedziały dzieci. Chyba dzieci. Z daleka tak wyglądały, ale gdy bliżej się przyjrzeć to jakąś dojrzałość miały w oczach. Nie z tej ziemi. Na co czekacie? Zapytała, gdy przechodziła obok. Spojrzały na nią w milczeniu. Nic nie mówiąc wstały i wzięły ją za rękę. Wskazały las, a w nim ścieżkę ledwo widoczną z drogi. ..,,Tam” – ciepły głos szepnął w jej sercu. ,,Choć nic jeszcze nie widzisz, ktoś tam na ciebie czeka”.

Wstawał już świt. Po burzy zostały tylko wielkie kałuże. Ptaki rozpoczynały poranną krzątaninę. Obudziła się z ciężkiego snu. Gdy jeszcze rozlane obrazy tliły się pod powiekami, poczuła na policzku lekkie piórko. Spadło jej wprost na dłoń i usłyszała wtedy: ,,Jestem Jeden i ten sam. W nich ukryty. Rozpoznasz Mnie w ich prostych sercach i jednym zawsze pytaniu: czy mnie kochasz?”

Na nawą drogę życia dla Moniki i wielu z Was….
22 września 2015

DSCN9335

To są Moje rany…

Kto mi to powiedział? I o kim te słowa?
Powiedział mi to niemowa, w milczącym spojrzeniu odrzuconego i niechcianego przez nikogo człowieka drugiej kategorii.
Powiedziała mi o tym dziewczynka przykuta do swojego wózka. Przykuta na zawsze. ( Jej mama mówi, żeby to ,,zawsze” trwało jak najdłużej). Powiedział mi to Jaś, gdy łamiącym się głosem uczył się swojej roli. Być księciem to nie takie trudne gdy się jest pięknym i oczekiwanym. Być księciem wtedy, gdy na zewnątrz nic na to nie wskazuje… Oto sztuka!
To są Moje rany, powiedział Jezus…. I zastygł na krzyżu bez słowa więcej.

22 września 2015

Łany zbóż

ŚWIĘTE HISTORIE : ANIA B.

Zboże dojrzewało w słońcu. Kłosy były już złote i pełne. Ziemia tylko teraz pachniała w ten wyjątkowy sposób. Powietrze było brzemienne od woni ogrodów, w których kwitły lilie i maciejka. Ze ściernisk nawiewał pył na polne drogi. Niósł ciężki zapach świeżo skoszonego siana. Koniec lipca. Czas żniw. Ziemia drżała rozpalona żarem lejącym się wprost z nieba. Pragnęła wody, pragnęła troski, pragnęła ukojenia troskliwej kobiecej dłoni…
Pan Bóg stanął na skraju polnej ścieżyny. Kto zechce przyjąć dar troskliwości, cichego krzątania, małych rzeczy, codziennej miłości ukrytej w powszednich sprawach: w domu pachnącym ciastem, świeżych kwiatów w wazonie, czystości podłóg i okien?… Tak, myślał Pan Bóg, wciąż staje się Moje słowo ciałem, wciąż stwarzam ten świat od nowa, ale coraz trudniej o pomocników zwykłych, wiernych i prostych…
Wiatr poruszył łanem zboża. Zaszeleściło dźwięcznie. Ożywcze i nieustępliwie trwające na nieboskłonie pozbawionym najmniejszej chmurki, trwało słońce.
Nagle z polnej drogi wysypała się gromadka dzieci z psem. Biegli wesoło podnosząc tumany kurzu i radosny zgiełk beztroskiej zabawy. Dzieci przebiegły obok starej wierzby przy drodze. Pod nią stał Bóg zapatrzony w swoje stworzenie. Dzieci pobiegły dalej nie zauważając jasnego blasku, który zdawał się tylko większym prześwitem słońca wypadającym z poplątanych włosów drzewa. Jedna mała dziewczynka przystanęła. Miała jasne, lekko kręcone włosy, niebieskie oczy, ufne i duże. Popatrzyła na Pana Boga i zapytała: długo tu na mnie czekasz? A Pan Bóg uśmiechnął się do niej i odrzekł: całą wieczność! Nareszcie jesteś, Aniu….Wziął mała za rękę i poszli przede siebie. A nad nimi zakwitła tęcza.

W dniu Imienin dla Anny B.
26 lipca 2015 r.

wkacje

Ważna lekcja

Wczoraj w Skawinie odbył się kolejny Przegląd Twórczości Zespołów Artystycznych Szkolnictwa Specjalnego. Jak zwykle przybyło wielu znakomitych gości, włodarzy, dostojników, dzieci, młodzieży. Siedzieli na prostych krzesłach w pierwszych rzędach na lekcji o czymś ważnym…
Samotność. Czy to może jest cecha szczególna naszych czasów?
Blichtr świata, codzienne błahostki i błyskotki technologiczne nie chronią nas przed zagubieniem się w świecie niezliczonych możliwości komunikacji, łączności, informacji. Powoli większość z nas staje się niewidoczna i anonimowa. Oddalamy się od siebie jak wędrujące we wszechświecie planety. Przyciągają się , by za chwilę oddalić i popłynąć własną ,,mleczną drogą”. Klik i jesteś, klik i nie ma cię… Na planetach coraz mniej tlenu. To tego paliwa potrzebują poszczególne planety i dlatego zbliżają się do siebie, ale gdy zaczerpną dość, odchodzą. Samotność. Chwile szczęścia, które da ci to co nabędziesz pod dyktando reklamy. Wszystko jak bańka mydlana. Nie cieszy długo.
Tlen to MIŁOŚĆ, a ,,szczęście każdy ma w sobie”! Te słowa Bolesława Prusa były wczoraj mottem przewodnim Przeglądu.
Wszyscy potrzebujemy miłości, zauważenia i uznania – jak powietrza.
Znam tylko jedną planetę, na której nigdy nie brak tego powszechnie deficytowego towaru. To planeta Słabość. Mieszkańcy tej planety nie biorą udziału w wyścigu do czegokolwiek, są słabi i nie mają możliwości wpływu na władzę we wszechświecie. By zamieszkać na tej planecie musisz stać się tak jak jej mieszkańcy. Przyjąć warunki i stosować się do reguł, posługiwać tamtejszym środkiem płatniczym. Warunek jest taki: masz być sobą. Reguła: cokolwiek uczynisz najmniejszemu z nas czynisz samemu Bogu. A jednostka monetarna: uśmiech, życzliwość i w drobniejszych monetach małe, serdeczne gesty. Masz w zamian tlenu pod dostatek. Ile tylko jesteś w stanie wchłonąć. i jeszcze jedno. Na planecie Słabość nikt nie jest samotny. Bo tutaj każdy potrzebuje pomocy i każdy może pomóc. Dlatego nigdy nie jesteśmy sami!
Słabość. Czym jest słabość? Zaproszeniem do MIŁOŚCI!

Lekcja prosta jak polna ścieżka. Oby nikt nie zapomniał odrobić zadania domowego!

Skawina, 29 maja 2015 r.

morze 4

ŚWIĘTE HISTORIE – MONIKA

Pan Bóg stanął nad urwiskiem spadającym ostro wprost do morza. Niebo było czarne i złe. Chmury kłębiąc się kładły się cieniem na wzburzonej wodzie. Świat był ciemny i nieprzyjazny. Wiatr huczał i giął nadbrzeżne, małe drzewka do ziemi. Nie, nic nie zapowiadało zmiany w pogodzie.
Pan Bóg patrzył w dal. Wypatrywał kogoś? Czekał na coś?
….
Nagle słońce rozdarło niebo. Pierwszy promień złota wpadł wprost do czarnej głębi, a potem było już coraz jaśniej i jaśniej.Ciszej i ciszej. Słońce całe już przedarło się przez ciemne kłęby wrogich chmur. Blask ugłaskał spienione fale, uciszył groźny wiatr, przywrócił kolor światu, wyłowił nieśmiały świergot ptaków w niedalekim lesie.
Pan Bóg patrzył. I rzekł: ,,stało się, MONIKA przyszła na świat”. I uśmiechnął się.

Dla Moniki w dniu imienin

4 maja 2015

jabłoń 2

ŚWIĘTE HISTORIE – ANIA

PROLOG

Każdy z nas jest historią świętą. Tak niepowtarzalną i jedyną!
W tym jednym,jedynym momencie gdy przychodzimy na świat, by włączyć się w taniec życia, ktoś zgasił światło, ptak usiadł na parapecie, czyjaś łza spłynęła po policzku , zakochany patrzył na zachód słońca i poczuł w sercu palącą tęsknotę, dziecko zakwiliło w kołysce, promień słońca wypadł zza chmur, lis przebiegł pod samotną sosną, a Ty , tylko Ty w tej jedynej chwili – przyszedłeś na świat! I nie był to w żadnym razie przypadek.
W tym cyklu będę pisać o tym co przydarzyło się niektórym w tej właśnie chwili.

Pierwsza święta historia: A N I A

Powietrze było ciężkie od słodkiego zapachu bzu i kwiatów drzew owocowych. Niebo błękitne i lekkie obłoki malowały krajobraz. Wszystko budziło się do życia po długiej zimie.
Pan Bóg patrzył z miłością na ziemię i ludzi. ,,Moja miłość – myślał – to troska o was i piękno, którym was otaczam. Ale kto wraz ze Mną weźmie też na swoje barki trud tworzenia i bezgranicznej troski o bliźnich?…” – zamyślił się.
Mała dziewczynka leżąca w kołysce w sadzie pod kwitnącą jabłonią obudziła się i otworzyła błękitne oczy, spojrzała w niebo i wyciągnęła rączki do spadających na nią białych płatków. Otworzyła buzię, by powiedzieć Bogu: ,,a…”( była malutka i tylko tyle potrafiła), a jej Anioł Stróż stojący tuż obok, dokończył: ,,…men!”
A Pan Bóg patrząc na sad, jabłonie i leżącą pod nimi Dziewuszkę, uśmiechnął się czule: ,, moje ukochane dziecko – Ania!”.

Dla Ani L. w dniu urodzin

5 maja 2015 r.

DSCN9518

Świat z góry Kalwarii

Jest takie miejsce. Wielu je zna. Kalwaria Zebrzydowska. Z góry wszystko jest odległe. Jakby nierzeczywiste. Codzienne życie przeplatane radościami i troskami, jak kwietniowa pogoda, w której i lato i chłód zimy. Wszystko daleko. Bóg blisko. W ciszy kalwaryjskich dróżek słychać wyraźnie jedynie szum drzew i śpiew ptaków i szept Boga. Na krużgankach odprawiliśmy drogę krzyżową idąc śladami Jana Pawła II. Cisza największa zaległa, gdy przypominaliśmy Jego konanie 2 kwietnia 2005 r. Gdy prosił: ,,pozwólcie mi wrócić do domu Ojca…”. Czasem my też tęsknimy , by tam już tam być…

Kalwaria Zebrzydowska, 14.04.2015 r.

bocian

Wiosna

Życie znowu zatoczyło krąg. Bocian, niezłomny wędrownik i symbol wierności powrócił do rodzinnego gniazda w mojej wsi. I tak już będziemy się witali każdego ranka od teraz do późnego lata.
Stałość. To co jak się okazje, cenimy w życiu najbardziej. Obok potrzeby bycia akceptowym, spełnionym i potrzebnym komuś, potrzebujemy stałości i przewidywalności w codziennym życiu.
Wiem to nie tylko z własnego doświadczenia, ale również gdy słucham, tych z którymi dzielę tę codzienność.
Niemy, pokorny ptak swymi skrzydłami maluje niebo w polskim krajobrazie. Śle z wysoka nadzieję, że proste jest piękne i ważne. Nie trzeba nam wiele, by być szczęśliwym. Harmonia w przyrodzie daje nam piękną lekcję prostoty, szczęścia?

18 marca 2015 r.

DSCN5648

Widziałam świętego!

Tak. Wczoraj widziałam prawdziwego świętego! Była kobietą. Siedziała na przeciwko mnie. Błękitne oczy były pełne bólu i …. miłości, gdy mówiła jaki ciężar niesie na swoich barkach. Gdy opowiadała jak to się stało, jak niepełnosprawność tej bliskiej osoby zmieniła życie całej rodziny, jak wszyscy ponieśli upadającego jej członka, jak mu wybaczyli krzywdy, które im wyrządził i pomimo tego zostali przy nim, gdy dosięgło go cierpienie i upadek…
Jak rana, która się nie goi. Jak niezasłużona kara. Jak niesprawiedliwa krzywda. Taka miłość i wierność zwyczajnej kobiety. Ładnej, zadbanej, uśmiechniętej….

,,Miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary”… (Mk 12,28b-34)

Tak, widziałam świętą!

PS.
Na tym zdjęciu jest każdy z nas….

13 marzec 2015