Spór w sejmie. Zmagania premiera z niepełnosprawnym problemem. Mam na myśli ułomną ustawę, której autorzy wykazali się znacznym brakiem znajomości tematu i ignorancją. Ludziom tym nie chodzi przecież o przywileje, lecz o minimum socjalne i godne życie. Gdyby uprzywilejowanym nieco ująć, a tym których głosy zbyt ciche, czasem bełkotliwe, czasem szept tylko, dodać to ,,trochę”, byłaby większa sprawiedliwość społeczna po prostu. Dokładam swój głos do tego, oby wspólnego wołania ludzi wrażliwych: nie przechodźcie mimo, nie bójcie się dotknąć,ale też do tych panów z białoczerwoną opaską: nie wykorzystujcie!
Dziecko niepełnosprawne przychodzi i pozostaje u ludzi niezwykłych. Gigantów poświęcenia. Ponad ludzką miarę wysiłku codziennego czuwania, nocnego nasłuchiwania równego oddechu. Godzących się na brak marzeń i planów. Pozostawiających własne kariery i rozwój. To ludzie, o których samopoczucie i zdrowie mało kto pyta. Których kręgosłupy od wieloletniego wysiłku dźwigania rosnącego dziecka, są ruiną w czasie gdy ich równolatkowie podtrzymują swoją kondycję na siłowniach i w spa. Oni w tym czasie hartują ducha niszcząc ciało.
Po co? Czy to ma sens? – zapyta ktoś nie z ich bajki. A pytanie jest zasadne. Są domy pomocy społecznej, po co wam to wszystko?…
Ja wiem… Mistrz Tolkien ukrył odpowiedź wiele lat temu w swojej powieści: „bo Zło najbardziej nie lubi prostej, codziennej wierności MAŁYCH LUDZI”.
PS.
Dlaczego ,,kwitnące ogrody”? Podczas gali rozdania nagród dla najlepszych pracowników socjalnych 2013 r. ktoś mówi do pani redaktor z TVP: „proszę pani, ta praca to jest orka na ugorze…” . Uśmiecham się i prostuję: Niekoniecznie. Najczęściej ta ziemia to kwitnące ogrody!
Jak to ? – zapyta ktoś. Tyle cierpienia , bólu, brak perspektyw! Tak. Ale jednego jest w obfitości - miłość we wszystkich swoich odcieniach!